Na lotnisku bylem czasowo i planowo, typowy dworzec PKS w Polsce, visa w 3,5 minuty i jestem w Zambii.
Duza roznica miedzy temperatura w Kenii. Po prostu gorac, ale twardo ide przez lotnisko w dlugich spodniach i kurtce.
Spodziewalem sie, ze jednak ktos mnie odbierze z lotniska, ale odebrali mnie tylko taksowkarze. Na szczescie w samolocie poznalem Amerykanke mieszkajaca w Zambii od 3 miesiecy, wczesniej w Suazi, jeszcez wczesniej na Ukrainie i generalnie wolontariuszka od urodzenia. Na dodatek mialem wyladowany telefon, a na nim numer do Jacka. Dzien wczesniej w primarku w Holandii kupilem ta baze do ladowania na USB, a Amerykanka chciala mi uzyczyc telefonu i juz wlaczalem telefon, gdy pojawila sie przy mnie biala istota - Justyna i jestem w domu…tak w domu, poczekajcie i usiadzcie wygodnie, bo mowiono mi, ze Zambia ma bardzo wysoki wskaznik cywilizacji jesli chodzi o Afryke, no wlasnie jesli chodzi o Afryke…jezeli to jest wskaznik cywilizacji to do Somalii nie pojechalbym nawet gdyby mi doplacono..get ready