Wsiadlem do pociagu w Burkseli. Jak zwykle na ostatnia minute, chociaz z domu wyjechalismy dwie godziny szybciej na stacje, ktora byla 20 minut drogi samochodem. Na miejscu okazalo sie, ze to nie ta stacja, a ta ktora byla zaraz za rogiem ;)
Ale zdazylem i juz jade 2 klasa Thalys. Przystanek w Antwerpi, Rotterdamie i Schiphol. Zobaczymy jak bedzie. Jestem glodny jak cholera, ale wytrzymam jeszcze 2 godziny. To podniecenie kiedy myslisz, ze masz Wi-fi w drugiej klasie, a przy akceptowaniu regulaminu widzisz „buy your credit”, a szkoda, bo notke dodam z opoznieniem. Jadac na dworzec z nosem w szybie patrzylem na Bruksele i nic mnie w niej nie urzeklo. Typowe warszawskie krawaciarze, przejazdy konwoju politycznego i w duzym skrocie syf. To wszystko przez imigracje, ktora niszczy Europe przez zasilki socjalne,a tym samym panstwo ubozeje - taka jest prawda. Wiecej muzulmanow niz Belgow, architektura ubozeje, nikt nie dba o budynki, frywolna jazda samochodami bez kierunkow. Zawiodlem sie tak samo jak na Paryzu w zeszlym roku. Luvr, Eiffla, pola Elizejskie i do domu.
Podroz z dreszczykiem emocji, bo bylem w pierwszym wagonie, a w ostatnim czasie holenderskie pociagi mialby tendencje sie zderzac, albo wypadac z torow. Przypominam ile zaplacilem za bilet, i macie odpowiedz na pytanie "ale jak to?" ;))
Jestem glodny.