Przejechalismy przez Zimbabwe spokojnie, droga prosta i ladnia. Cala droga, a raczej widoki sa takie same, BUSZ BUSZ BUSZ i tak 800 kilometrow. Pasazer obok widzial, ze jade pierwszy raz i mowil, ze czasami przy drodze mozna zobaczyc slonia. Malpy widzialem na granicy. O 3 w nocy dojechalismy do granicy z RPA i tutaj mialo zaczac sie kongo, ksiazeczki, paszporty, bilety i trzepanie bagazu. Bylo wszystko oprocz bagazu, czym wszyscy byli zaskoczeni. O 4 opuszczamy granice i jestem w RPA.